Hugo to kawał chłopa. Trafił do fundacji jako “mały zagubiony kotek”, okazał się przystojnym dorosłym mężczyzną. Oczywiście – niewykastrowanym…
Hugo to sama słodycz. Kiedy wpatruje się w człowieka swoimi okrągłymi ślepkami, mięknie każde, damskie i męskie, serce. Prosi o głaski, barankuje, ugniata. I gada – a raczej piszczy, głosikiem małego kurczątka☺
Nie w głowie mu już figle z dziecięcych lat, nie zdarzyło mu się jeszcze aby cos zrzucił albo próbował zniszczyć, jedynie czasami okazuje swoje zacięcie artystyczne odgryzając kawałki kartonu ze swojego legowiska.
Większość czasu spędza na swoim ulubionym, wygodnym miejscu, jeśli jest głodny to krąży w pobliżu i wyraża gruchaniem swoja dezaprobatę.
Lubi zabawę wędką, zwiniętą kulką papieru i wszelakimi zabawkami z kocimietką.
Hugo cierpi na zdarzające się u kotów plazmocytarne zapalenie dziąseł. To schorzenie nie jest groźne dla życia i niezaraźliwe i jak dotąd u Hugo nie ma ostrej postaci. Jednak kocio musi być pod stałą obserwacją i w razie potrzeby, gdy np. widać, że gorzej je, musi trafić do weterynarza na kilkudniową kurację zastrzykami.